Tymczasem puszczam sobie piosenkę mojej młodości. Proszę bardzo. Ta piosenka ma smak pierwszej wódki i pierwszej porażki i wiejskiej burzy i jeziora. Teraz niestety mam już i cellulit (wtedy wchodząc na stołek jeszcze go nie dostrzegałam, żadna z nas zresztą jeszcze nie), wódka mniej mi już smakuję, teraz już nawet nie boję się papierosów i teraz już wiem, że wypływanie na środek jeziora starą łódką podczas burzy nie jest najlepszym pomysłem. Szczerze mówiąc wolałam jednak tamtą niewiedzę.
czwartek, 19 kwietnia 2012
Jesteś moją mortadelą
Wyrób kawopodobny. W kubku resztka rozpuszczalnej z wczoraj, cukru nie ma, rozpuszczalnej też już nie. Ale jest zimna sypana po M. z rana. No to dolewam do wczorajszej, zimnej rozpuszczalnej przez sitko, bo fusy napełniają mnie odrazą. I piję. I mam dreszcze. I patrzę przez kuchenne okno i wchłaniam w siebie to miejsce i kradnę z niego i smaki i widoki i zapachy. I dzisiaj wieczorem znowu wyjdę sama na spacer, żeby najeść się tymi kamienicami, uliczkami i klimatem. Nawet poranna kawa się komplikuje, jak widać.
Tymczasem puszczam sobie piosenkę mojej młodości. Proszę bardzo. Ta piosenka ma smak pierwszej wódki i pierwszej porażki i wiejskiej burzy i jeziora. Teraz niestety mam już i cellulit (wtedy wchodząc na stołek jeszcze go nie dostrzegałam, żadna z nas zresztą jeszcze nie), wódka mniej mi już smakuję, teraz już nawet nie boję się papierosów i teraz już wiem, że wypływanie na środek jeziora starą łódką podczas burzy nie jest najlepszym pomysłem. Szczerze mówiąc wolałam jednak tamtą niewiedzę.
Tymczasem puszczam sobie piosenkę mojej młodości. Proszę bardzo. Ta piosenka ma smak pierwszej wódki i pierwszej porażki i wiejskiej burzy i jeziora. Teraz niestety mam już i cellulit (wtedy wchodząc na stołek jeszcze go nie dostrzegałam, żadna z nas zresztą jeszcze nie), wódka mniej mi już smakuję, teraz już nawet nie boję się papierosów i teraz już wiem, że wypływanie na środek jeziora starą łódką podczas burzy nie jest najlepszym pomysłem. Szczerze mówiąc wolałam jednak tamtą niewiedzę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz