niedziela, 22 grudnia 2013

Myślenie szodzi

Opustoszały akademik jest chłodny i cichy. Dogrzewam się kaloryferem i chonikowymi lampkami na parapecie. Czasami nocnymi rozmowami na skype, czasami telefonem do G. kupującej w ramach gwiazdkowego prezentu whisky. Czasami też dogrzewam się winem i malinową nalewką na Arciszu i śmieję się tak długo i tak głośno, że boli mnie brzuch (albo wręcz przestaje boleć). 
Tracę w sobie swój autorytet, jak okazuje się, że jednak nie potrafię być z sobą absolutnie sama dłużej niż dwie doby. Może pora jakoś w sobie tę umiejętność wykształcić. Na dzisiaj zaplanowałam wycieczkę na ostatnie piętro akademika, do jakiegoś okna. Może być i w piżamie z reniferkiem. Otworzę to okno i przemarznę, przedumam swoje życie na nowo, chociaż A. uważa, że myślenie mi szkodzi. 

Myślenie szodzi chyba całym społeczeństwom, bo dość mam ostatnio medialnych choinek ustrojonych bombkami gender i kokardkami z napisem "aborcja", a na czubku instalacji jest jeszcze betlejemska gwiazdka z nieba z nadrukiem "pedofilia w kościele". W tym wypadku A. ma rację - może już lepiej nie myślmy zbyt dużo. Zaszkodzimy swojej tradycji, sobie i swoim rodzinom. Ocalmy dawny ład i porządek. 

Ocalam w sobie ład i porządek. Walczę o niego całą sobą i swoimi myślami. Widziałam w ikei ładne lustro. Symbol nowego-starego ładu i porządku. Jeżeli uda mi się wszystko poocalać to składam tutaj obietnicę, że to lustro kupię. Egocentryczny symbol walczenia o siebie z sobą. Przywiozę z domu szlafrok. Różowy. 

NIe myślmy zbyt dużo, to szkodzi.
Pozdrawiam przedświątecznie <3