niedziela, 3 marca 2013

chapeau bas!



Republika słów niewypowiedzianych dzisiaj na przystanku w drodze do poznańskiego mieszkania. Kuriozalne połączenie czapki z pomponem i republiki w słuchawkach klejonych przez M. Pewne piosenki się nie starzeją. Zaczynam nawet rozumieć ich kontekst z dzieciństwa. Dobiegały mnie z pokoju obok .Zawsze w chwilach zwątpienia. Późiej zazwyczaj przychodził i obwieszczał, że Iza, Katarzyna, Magda, Celina i kto tam jeszcze już do nas nie przyjdą. Lekkośmy się z Mamą i Babcią Zosią martwiły. Zawsze jednak nadchodziła następna Joanna, Róża czy Magdalena. 

Postanowiłam oszczędzać. Obiecuję sobie w Wielkim Poście oszczędność ponad podziałami: w szafie, w portfelu, na koncie, w sercu. Poszczę pieniężnie, wyjaławiam i wycinam zbędne uczucia. Minimalizm, purytanizm, mniej znaczy więcej. 

Uczucie, że wszystko zależy w  życiu od Ciebie wcale mi nie odpowiada. Dlaczego mam sama ponosić odpowiedzialność za swoje życie? Nie czuję się kompetentna na tyle, żeby wyręczać w tym Siły Wyższe. Nie czuje kompetencji do posiadania dziecka a co dopiero do posiadania na wyłączność samej siebie. Przeraża mnie to, że przez najbliższe miesiące tyle ważnych rzeczy będzie zależało tylko ode mnie. Przeraża i cieszy. Kolejny mur do przeskoczenia. Bieg z przeszkodami. Średnio co trzy lata poprzeczki płotków podnoszą się o połowę w górę. Ja jednak już nie rosnę. 

Z inspiracji prasowych: 
wywiad z Lachowskim w MALEMANIE. Petarda umysłowa. Odwaga w myśleniu, prostota i żródlana czystość wypowiedzi. Ludzie biznesu, ekonomii, inżynierowie sukcesów  - są fascynujący. Filozofia liczb jest jeszcze bardziej chyba absrakcyjnie piękna niż filozofia humanizmu. Zresztą, tacy ludzie pokazują, odczarowują słowo "humanista". Temat wywiadu i sposób na kryzys gospodarczy - wprowadzenie wartości w biznes. Chapeau bas Panie Lachowski! Chapeau bas MALEMAN za poziom i tematy tekstów. 


Mam więc 21 lat, nieco ponad sto zotych oszczędności. Jeden fajny związek, paru fajnych przyjaciół. Nie mam własnego mieszkania, samochodu, prawa jazdy ani stałej pracy i ani jednej strony licencjatu. Zachowałam jednak głęboko w sercu te dwa tkesty i zrobiłam na prędce w pociąu życiowy grafik. Rzeczy do zrobienia na już i plany dlaekosiężne. Nie wiem, które przerastają mnie bardziej. 
Chapeau bas panno Młyńska! Quo Vadis mój świecie?