czwartek, 8 marca 2012

Wierzę jej

Dzień Kobiet to komunistyczne święto. Goździki zamieniliśmy na zdechłe tulipanki. Rąsia, klapa, goździk. Buzia rąsia, klapa i tulipek. Chyba jestem tak mocno związana z swoją płcią (biologiczną, kulturalną, psychiczną, mentalną, społeczną, KAŻDĄ TĄ SAMĄ), że jej świętowanie zdaje mi się nieco kuriozalne. Świętuję co miesiąc. Co 35 dni Dzień Kobiet. Byłabym alkoholikiem chcąc za każdym razem, kiedy czuje, że moja płeć się uświęca świętować szampanem, wódką, albo bananowym likierem.
Ale wierzę jej. Tej dziwnej, pokręconej kobiecie ukrytej gdzieś między menstruacją a podświadomością bólu noszenia pończoszek i butów na obcasie, smrodu lakieru do paznokci i instynktem macierzyńskim starannie zagłuszanym codziennością


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz