niedziela, 11 marca 2012

na śniadanie pasztet z króliczka

     Mielę w starym, żółtym młynku do kawy czekoladowy prezent od Jacka. Przyzwyczajam swój organizm do mdłych smaków. Mogę żyć bez czekolady cały miesiąc. Uzupełnić raz na trzydzieści dni niedobór magnezu i dalej odejść od słodyczy. Parzona kawa ma dla mnie smak na tyle cierpko-gorzki, że nawet jej historia, zwyczaj, obyczaj i kurtuazja nie pozwalają na jego zaakceptowanie. Ale do smaku gorzkiej czekolady i parzonej kawy trzeba dorosnąć. Ja jestem chyba w wieku podniebnego (kulinarnego) dojrzewania, bo parzoną piję tylko o smaku czekolady a gorzką czekoladę jadam tylko z miętowym nadzieniem.
     Oby jutrzejsza poranna kawa i czekolada mnie nie zemdliły. Czy to mocna hipokryzja brać udział w czymś, co nie do końca się rozumie i popiera? Człowiek to tylko i aż człowiek. Każdy. Nie bardzo chcę rozumieć to wielkie zamieszanie.
     Wniosek na wczorajszy wieczór i parę wieczorów jakieś 4 albo 5 lat temu jest taki, że wcale nie chodzi o to, żeby gonić króliczka. Gonienie go nie dość, że jest wyczerpujące fizycznie, to i psychika może mieć się nie najlepiej, gdy podczas gonitwy zastanawiamy się jakimi marnymi jesteśmy myśliwymi. Może bardziej odpowiedni byłby dla mnie kurczak z hipermarketu niż wykwintny pasztet z królika? Co gorsza, nie chodzi nawet o to, żeby króliczka złapać i zjeść. Ani żeby go hodować. Ani żeby się przywiązywać. Właściwie, to nie wiadomo o co chodzi. Właściwie to nie wymyślono jeszcze w tym temacie jakiejś trafnej metafory. A najbardziej dla mnie dziwne jest teraz to, że w doganianiu się króliczków nawzajem nie można, nie ma jak pomóc.

3 komentarze:

  1. najzwyczajniej w świecie wróciłam do naszej rozmowy o kawie przed zajęciami. masz rację, do tego trzeba dorosnąć ;)

    btw. gorzka z miętą- popieram w 100%

    OdpowiedzUsuń
  2. czasami jeszcze ujdzie z nadzieniem wiśniowym, ale to musi być akurat TEN dzień. A tamta rozmowa to wniosła w mój dzień grozę za każdym razem jak robiłam rozpuszczalną. Ale to może lepiej bo trzeba się ograniczać i w rozpuszczalnej i w parzonej i w czekoladzie też... Jak już dorosnę to przestanę słodzić kawy i będę jadać tylko gorzkie! Będę wreszcie wykwintną kobietą, która nie potrzebuje dosładzania.

    OdpowiedzUsuń
  3. czyżbym dojrzała? nie słodzę. mimo to, wpieprzyłam ostatnio milkę kiss, a ta do gorzkich nie należy.

    OdpowiedzUsuń