Skoro jednak nikt nie wynalazł takowego, to ściany w moim przyszłym lokum pomaluję osobiście na deszczowy kolor, będą jak ściana deszczu dzisiaj nawet jeżeli pachnieć będą rozpuszczalnikiem zamiast rozmokłą ziemią.
Deszcz najlepiej przeżywa się w intymności, z sobą samą. Zdjąć okulary, pozamazywać kropelki i kolorki. Robić dziwne rzeczy, potem stwierdzić, że to tandeta. Deszcz jest tylko dla mnie i tylko mój. Gretkowska napisała, że zdradziła Pietuchę z falami oceanu. Ja notorycznie, jak tylko pada, kocham się z deszczem.
ależ się to kojarzy. ależ to wsiąka w gąbeczkę pamięci. wyżymam i leje się strumień wspomnień. wodospad cała, niagara emocji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz