środa, 14 marca 2012

codzienność przeterminowana

11.00, sklep spożywczy. Dres, brak makijażu, koczasek na czubeczku głowy. Stoimy w kolejce do kasy. Pod pachą dwa pory, papier toaletowy. Czy codzienność nie ma w sobie czegoś fascynującego? Biletomat nie chce przyjąć dwudziestu złotych, terminal nie chce odczytać różowej karty płatniczej. Świat nas dzisiaj nie odczytuje, nie przyjmuje, zwraca z szarościami. Dobrze, że wzięłam klucze - myślę odprowadzając Michała na przystanek   i przyjmując w ramiona pakiet soft rolek. Inaczej musiałabym w tym dresie i koczasku przesiedzieć u jakiś sąsiadów. Teraz przesiedzę pół godzinny w wannie z szarą od słabego światła wodą. Doprowadzę codzienność do używalności. Przeterminowana, ale smaczna. Może dlatego poszarzała, bo ostatnie parę dni było na zbyt wysokich obrotach, na orbitach nadzwyczajności. Wczorajszy wieczór przespałam. Obudziłam się tylko na jeden odcinek serialu i mycie zębów oraz przebranie się z piżamy w koszulkę Michała. Anka powiedziała Agacie, że żyją na emocjonalnych archipelagach. Moje archipelagi to archipelagi emocjonalnej codzienności, walki o emocje. A mam przecież tyle do zrobienia!
Miłego dnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz