poniedziałek, 20 lutego 2012

Kolorowa chusta w kwiaty i nowe laczki.

Spostrzeżenia z dziś:
     Folklor ciągle żywy. Na Podhalu już w ogóle. Dzisiaj w podhalańskim Tesco (sprzedają w nim również oscypki) pani w puchowej, czerwonej kurtce, eleganckich kozaczkach, ale z góralską chustą na głowie.
     Poza tym sprostowanie wczorajszego psiego smalcu i mojego zbulwersowania, które wywołało zbulwersowanie wszystkich innych. Pan Busiarz to bajkopisarz. Zapewne o psim smalcu tutaj dawno zapomniano. Możliwe. Ale samo mówienie o tym w taki sposób jest już dla mnie powodem do niepokoju. Po drodze do naszej starej, drewnianej chaty mijamy redakcję Dziennika Podhalańskiego. Gdyby tylko mieć więcej pewności siebie i  pewności zawodu można by wejść i pogadać. Brak mi jednak samozaparcia. Mijam Dziennik i wracam do chaty.
     Czytając rano Gretkowską, znalazłam fenomenalny fragment. Apropos związków i paru notek wstecz:
Po czterdziestu latach małżeństwa Rodzicom wspólny obieg miłosny przerósł chyba we wspólny obieg sercowo - zdrowotny. Są najszczęśliwsi, kiedy dostają razem skierowanie do szpitala. Nie muszą się rozstawać. Zabierają papcie i szachy Po powrocie idą do miejskiej biblioteki i to zdrowsze wspina się na drugie piętro po nowy zapas książek. Bardziej chorowite czeka na dole i się dotlenia.
     Dzisiaj przed wieczornym drinkowaniem mierzenie ciśnienia. Charakterystyczna cecha pokolenia 50+ jest taka, że zamiast tabletek antykoncepcyjnych zabierają ze sobą na takie wyjazdy tabletki na nadciśnienie. Wniosek numer dwa: pokolenie 50+ ma też to do siebie, że umie bawić się na takich wyjazdach (w przeciwieństwie do pokolenia 20+) znacznie lepiej. Wniosek numer trzy: trzeba się od tego pokolenia jeszcze dużo nauczyć.






   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz